Od 1 marca 2021 będzie można zarejestrować w Polsce Prostą Spółkę Akcyjną (dalej: „PSA„). W zamyśle autorów ma ona stanowić uproszczoną, tańszą i przystępniejszą formę spółki łączącej w sobie mechanizmy dwóch już istniejących tj. spółki akcyjnej i spółki z o.o. Jak to wygląda w praktyce?
Szereg rozwiązań przyjętych w PSA zostało zapożyczonych z istniejących spółek kapitałowych (zgromadzenie akcjonariuszy, dopłaty, zarząd, rada nadzorcza), niemniej ustawodawca wprowadził do PSA szereg rozwiązań nie spotykanych dotychczas (m.in. radę dyrektorów, brak kapitału zakładowego, brak akcji nominalnych, wkład w postaci świadczenia pracy).
Z punktu widzenia elastyczności, tego typu zmianę należy ocenić pozytywnie, diabeł jak zwykle jednak tkwi w szczegółach. Największą niewiadomą na dzień dzisiejszy jest fakt, jak z tymi nieznanymi zapisami poradzi sobie rynek.
Na początek kilka słów jak w teorii spółki te powinny funkcjonować.
U podstaw utworzenia nowej Spółki stały względy praktyczne. Aktualna spółka z o.o. jest mało elastyczna i nie daje możliwości elastycznego kształtowania kapitału, przy jednoczesnym zachowaniu odpowiednich dla inwestora uprawnień. Nie ma w niej możliwości emisji opcji na udziały, udziały możemy uprzywilejować wyłącznie co do głosu (max dwa głosy na udział), oraz co do dywidendy (max 150 %). To powoduje, że inwestorowi pasywnemu ciężko ustanowić na tym poziomie zabezpieczenia, które gwarantowałyby mu odpowiedni wpływ na spółkę a jednocześnie nie stanowiły bariery dla rozwoju planowanego przez Zarząd. Spółka Akcyjna z kolei która, jest już nieco bardziej elastyczna (dopuszcza emisję PDA, warrantów subskrypcyjnych czy akcji niemych) jest podmiotem stosunkowo drogim „w eksploatacji” (zgromadzenia w formie aktów notarialnych, obligatoryjne badanie sprawozdania przez biegłego, dematerializacja akcji).
A jak to wygląda w PSA?
W PSA ustawodawca przyjął, co prawda notarialną formę zgromadzeń, ale z drugiej strony umożliwił prowadzenie rejestru akcjonariuszy przez notariuszy (co powinno znacznie obniżyć koszty jego prowadzenia). Dodatkowo zlikwidowano postulowany od dawna w doktrynie „dogmat” funkcji gwarancyjnej kapitału zakładowego. Jeżeli ktoś kiedykolwiek spotkał się ze spółką z o.o. czy to w formie wspólnika czy do formie jej wierzyciela, znakomicie zdaje sobie sprawę, że wysokość kapitału zakładowego w żaden sposób nie odzwierciedla stanu finansowego spółki. W PSA odstąpiono od kapitału zakładowego, a w jego miejsce wprowadzono swoisty mechanizm „wypłacalności” pozwalający ocenić, czy sytuacja finansowa spółki pozwala akcjonariuszom na wypłatę jakichkolwiek kwot tytułem zysku z takiej spółki (30015 k.s.h.). To należy ocenić jak najbardziej pozytywnie ale jak już wspomniano – diabeł jak zwykle tkwi w szczegółach. „Wypłata na rzecz akcjonariuszy nie może doprowadzić do utraty przez spółkę, w normalnych okolicznościach, zdolności do wykonywania wymagalnych zobowiązań pieniężnych w terminie szczęściu miesięcy od dnia dokonania wypłaty” Pytanie co autor miał na myśli mówiąc „normalne okoliczności” czy np. pogorszenie się koniunktury w związku z COVID -19 jest normalną okolicznością (wszak spółka zakładana będzie już w czasach epidemii czy zatem np. czwarta czy piąta falę to coś „nienormalnego”), dalej czy brak zapłaty jednej czy dwóch a może pięciu faktur w terminie będzie stanowić „utratę zdolności do wykonywania wymagalnych zobowiązań” . Przykłady można mnożyć.
Kolejno ustawodawca wprowadził do PSA możliwości automatycznego umorzenia akcji (podobnie jak ma to miejsce w S.A czy sp. z o.o.) ale uzależnił je od dysponowania przez spółkę środkami umożliwiającymi spłatę akcji będących przedmiotem umorzenia. Czy możemy zatem nadal mówić, że takie umorzenie jest całkowicie automatyczne skoro uzależniane jest od dodatkowych warunków na które często akcjonariusze nie mają żadnego wypływu?
Na większość postawionych powyżej pytań odpowie dopiero praktyka.
Oczywistym jest, że powinniśmy obawiać się niedookreślonych i nieprecyzyjnych zapisów skutkujących zawsze niespójnym, a często wręcz wzajemnie sprzecznym orzecznictwem. Mimo tego, PSA to krok w dobrą stronę. Wszystkiego uregulować się jednak nie da, i to często dopiero faktyczny obrót gospodarczy tworzy warunki pozwalające na dopasowanie odpowiednich regulacji do praktyki. Natomiast kwestia spójnego orzecznictwa to już temat na kolejny artykuł.